Nie mogę spać. Nie mogę wstać. Te
moje zaburzenia rytmu snu i wstawania (czy tam zespół opóźnionej
fazy snu) wydają się niczym, gdy zaczynam czytać o innych. Bo to
mają do siebie zimowe popołudnia, że czytam. I tak w międzyczasie
tego czytania dowiaduje się, czym jest np anhedymia. I że
chciałabym to mieć. Bo już sama nazwa ładnie się nazywa. Ale
niestety - nie mam. Bo coś tam jeszcze zdarza mi się odczuwać.
Natomiast stanowczo muszę mieć hipersomię. Bo muszę mieć
też lepsze wytłumaczenie dla mojego lenistwa.
Dalej czytam, że to nie to. I choć tak bardzo chciałam, to może jednak Zespół Kleinego-Levina? I znów wszystko prawie się zgadza. Bo i żarłoczność. I pobudzenie seksualne na przemian występujące z okresami nadmiernej senności. No i gdy wszystko mi się już tak zgadzało, okazuje się, że zespół dotyczy głównie chłopców w okresie dorastania. A ja ani jednym, ani w drugim nie jestem. Znowu zesrało się szczęśliwe rozpoznanie.
Dalej. Trafiam, z grubej rury, na zapalenia mózgowe. I przepraszam. Bo nie powinnam, ale... parskam śmiechem. Tak, że o mało nie budzę Śpiący Obok Objaw Narkolepsji. Tak więc wirusowego zapalenia mózgu nie mam. Choć bardzo chciałabym. Zwłaszcza to końskie, japońskie albo kalifornijskie. A już na pewno: rosyjskie wiosenno-letnie.
Kiedyś zdarzyło mi się introspekcyjnie, jak na introwertyka przystało, tego właśnie introwertyka stwierdzić u siebie. Mniejszego stopnia. Zdaje się grupy pierwszej, czy tam A. Znaczy, że flegma i życiowa pizda, ale czasem samowystarczalna, a nawet pracowita. Od razu tłumacząc słabą pamięć, bo ponoć introwertycy posługuje się tylko tą długotrwałą. W tym miejscu cofam błędnie zdiagnozowaną kiedyś sklerozę. W tym miejscu. Nie pamiętam co w tym miejscu napisać miałam.
Kolejna zakładka. Kolejna choroba. Kolejna godzina. Zimowe popołudnie zamieniło się w noc. A ja szukam. I szukam. Myślę i myślę. Trochę jak Beata. Wracając (tu urywam nucone „Siedzę i siedzę...”). O czym to ja? Tak! Że tak w gruncie rzeczy nie jestem chora. Chyba, że chora na samą myśl o tym, co wokół. A wokół. Od rana:
Clubcard, Payback, Cashback. Master i Visa. Do tego zwyczajowo złe Wiadomości w Faktach podawanych przez Informacje. Klasyczna chała w telewizji. Czyli gówniane żarty. I bzdury, nie realia. Nieuleczalne schorzenie dwudziestego-pierwszego wieku. Przeciwbólowo rano wezmę muzykę. Jak paracetamol.
Dalej czytam, że to nie to. I choć tak bardzo chciałam, to może jednak Zespół Kleinego-Levina? I znów wszystko prawie się zgadza. Bo i żarłoczność. I pobudzenie seksualne na przemian występujące z okresami nadmiernej senności. No i gdy wszystko mi się już tak zgadzało, okazuje się, że zespół dotyczy głównie chłopców w okresie dorastania. A ja ani jednym, ani w drugim nie jestem. Znowu zesrało się szczęśliwe rozpoznanie.
Dalej. Trafiam, z grubej rury, na zapalenia mózgowe. I przepraszam. Bo nie powinnam, ale... parskam śmiechem. Tak, że o mało nie budzę Śpiący Obok Objaw Narkolepsji. Tak więc wirusowego zapalenia mózgu nie mam. Choć bardzo chciałabym. Zwłaszcza to końskie, japońskie albo kalifornijskie. A już na pewno: rosyjskie wiosenno-letnie.
Kiedyś zdarzyło mi się introspekcyjnie, jak na introwertyka przystało, tego właśnie introwertyka stwierdzić u siebie. Mniejszego stopnia. Zdaje się grupy pierwszej, czy tam A. Znaczy, że flegma i życiowa pizda, ale czasem samowystarczalna, a nawet pracowita. Od razu tłumacząc słabą pamięć, bo ponoć introwertycy posługuje się tylko tą długotrwałą. W tym miejscu cofam błędnie zdiagnozowaną kiedyś sklerozę. W tym miejscu. Nie pamiętam co w tym miejscu napisać miałam.
Kolejna zakładka. Kolejna choroba. Kolejna godzina. Zimowe popołudnie zamieniło się w noc. A ja szukam. I szukam. Myślę i myślę. Trochę jak Beata. Wracając (tu urywam nucone „Siedzę i siedzę...”). O czym to ja? Tak! Że tak w gruncie rzeczy nie jestem chora. Chyba, że chora na samą myśl o tym, co wokół. A wokół. Od rana:
Clubcard, Payback, Cashback. Master i Visa. Do tego zwyczajowo złe Wiadomości w Faktach podawanych przez Informacje. Klasyczna chała w telewizji. Czyli gówniane żarty. I bzdury, nie realia. Nieuleczalne schorzenie dwudziestego-pierwszego wieku. Przeciwbólowo rano wezmę muzykę. Jak paracetamol.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz